Kiedy patrzymy na kolejne cyfry oznaczające mijające lata w naszych kalendarzach aż dech zapiera od szybkości, z jaką się zmieniają. Myślę, że w chwilę po swoich 54 urodzinach mogę już bez hipokryzji dzielić się z Wami tego rodzaju przemyśleniami… Czas zatem nie tyle płynie i raczej pędzi na złamanie karku. Dzieje się tak jednak nie dlatego, że Stwórca nadał mu taki szaleńczy pęd, ale ze względu na to jaką ilością monotonii i „beztreści” napełniamy nasze dni.
Praca - często odczłowieczająca swoją nudą i traktowaniem ludzi, codzienne czynności, którym nadajemy tak chętnie pozór istotności - jak np. zakupy. To wszystko toczy się ustalonym, niezmiennym rytmem przesuwając wskazówki i datowniki naszych zegarów wciąż do przodu, wypierając rzeczy, sprawy w istocie o wiele bardziej istotne, jak rodzina, przyjaźń, wiara, społeczność.